-

Gotoxy76

Żywoty budziszynskie - źródło nienaukowe.

ŻYWOT BŁOGOSŁAWIONEJ WŁODZISŁAWY-ADELAJDY, KSIĘŻNICZKI POLSKIEJ, PANI WĘGIER

„Błogosławiona Włodzisława Adelajda urodziła się córką Ziemomysła księciu Polski, jeszcze poganina, i Swiętosławy Anastazji, żony jego, już chrześcijanki, a to na dwa lata przed śmiercią Marinusa Papieża najświętszego urodziła się ona. , Urodziwa, mądra i świątobliwa od młodości aż do późnej starości Chrystusa Jezusa Pana naszego kochająca a przez kapłana Antoniego ochrzczona Włodzisława Adelajda, czemu się nie przeciwił ojciec, książę chrześcijaństwu życzliwy. Ta gdy dorosła, wiele panien Chrystusowi pozyskała. Gdy zaślubioną księciu Gejzie była, jako masz niżej, dwadzieścia lat i więcej starszy był od niej węgierski książę, poganin, czego się bardzo sromała. Posłuszna jednak woli Bożej, objawionej jej przez świątobliwych pustelników Stojsława i Świrada, do obcej onej ziemi, która przed wielu laty obca dla nas nie była, ale zagarnięta przez węgierskich przodków, jechała. Nie pierwej jednak, aż się pokłoniła cudami słynącemu obrazowi Przeświętej, Przeczystej i Wniebowziętej Bogurodzicy, w starym onymże Budzisławiu, gdy na drogę błogosławieństwo brała od kapłanów wraz z otaczającymi ją pannami imieniem Dzierżysława, Stojsława i Budzisława. Te szlachetne dziewice krwią i powinowactwem, życiem też chrześcijańskim zalecone, bo z rodzin dawno Bogu prawdziwemu służących wybrane, do ziemi Gejzy z Włodzisławą i kapłany jechały, aby w służbie bożej księżniczkę wspomnianą wspomagać. Jakoż wypełniły one pobożne nadzieje Adelajdy i pustelników-książąt z nią w ona całkowicie jeszcze pogańską krainę idących. Księżniczka ta nasza i książęta-pustelnicy Stojsiaw i Świrad z dużym dworem Adelajdy, z wielką wspaniałością tamtemu — acz jeszcze pogańskiemu zgoła narodowi — właściwą przyjęta, rychło miłością księcia Gejzy i całego kraju Węgrów cieszyła się. A nic się bez niej w tym kraju nie działo. Mocną ręką ale łaskawie rządziła tym krajem za wolą małżonka swego Gejzy, z którym zaślubił ją nasz Stojsław Wielki, który to kraj Włodzisława Adelajda zaraz Przeświętej i Przeczystej Bogurodzicy ofiarowała, tak jak już z dawna był kraj rodzimy Włodzisławy Adelajdy. Toż i syna swego pierworodnego, jakiego z czasem dał jej Pan Bóg, Stefana, troskliwie w wierze chrześcijańskiej surowo a świątobliwie i wielce mądrze chowała, a nie tylko jego, ale także wnuki swoje, wdową zostawszy, mlekiem wiary świętej karmiła prawdziwie święta babka owa. Posty surowie chowała. Przykazań bożych z miłością strzegła i, aby to poddani a najbardziej domowi czynili, pilnowała. Na rozwój państwa Węgrów także po śmierci Gejzy, który umarł za Grzegorza V papieża najświętszego, jako na swój kraj ro dzinny dbała. Złych poddanych karać dozwoliła, ale nie srogo, sprawiedliwie. Pokutującym prędko przebaczała i do łaski ich przywracała. Na ubogie szczodrobliwa i prawie rozrzutna była, sama biednym i chorym wraz z dziećmi swymi czasu stosownego w wigilie świąt i postu usługiwała, w podziw tym Węgrów wprowadzając. Na wymówienie imienia Marii przeczystej nakazywała Węgrom przyklękać lub schylać się głęboko. Kościoły i klasztory liczne fundowała i one dostatnio uposażała. Świątobliwych kapłanów i biskupów, gdy o takich posłyszała, zaraz do Węgier zapraszała, których gościnnie i uczciwie jak matka przyjmowała i chowała, prosząc ich, aby tylko naród Węgierski w nauce bożej utwierdzali. Nie było ofiary, której by dla nawrócenia zupełnego Węgrów nie złożyła. W tym wszystkim nie przeszkadzał jej Gejza książę, sam też do serca brał nauki małżonki, której wielki rozum i miłość do swego narodu podziwiał, kochał ją za to wielce i stale. Modli twie oddana pięknej starości dożyła, a Węgry tylko raz jeden opuściła, jadąc do Polski, ojczyzny swej, dla nawiedzenia grobu św. Wojciecha i Przeczystej Dziewicy słynącej w Budzisławiu, młodości też swej pamiątek nawiedzając. Umarła zaś mając lat 78 w samo święto Wniebowziętej Przeczystej Bogurodzicy, w południe, z wielkim płaczem syna swego Stefana i książąt i węgierskiego ludu, tudzież żalu w Polsce. Za życia Adelajdy Bóg jej modłów wysłuchiwał, czego oba kraje doznawały. Teraz, jako słyszymy, przez przyczynę księżnej Włodzisławy cuda czyni niemałe na obcej, ale i na naszej ziemi, okazując, jak Mu świątobliwej Pani Węgier cnoty i prace są miłe. A cnoty jej wybitne były: wielka wiara, ufność w Bogu. miłość Boga i bliźnich, sprawiedliwość, miłosierdzie, roztropność, męstwo, czystość stanu bez skaz, pobożność, umartwienie ciała, i z nikim w naszym wieku nie porównana, a osobliwie w niewieście, gorliwość apostolska w szerzeniu wiary świętej w pogańskim kraju onym węgierskim, zanim została księżną jego Adelajda. Nie mniej naszych Świrada i Stojsława z Wojciechem i naszymi męczennikami, z którymi żyje w niebie, ta księżniczka nasza i Pani Węgier — Amen. Żyła ona za panowania szesnastu papieży".

 

Rejestr (synopsis) życia świętych Stosława Benedykta Budzisławskiego, pustelnika, męczennika, towarzysza św. Świrada Jędrzeja wyznawcy, cudotwórcy. 

 

1. In Nomine Domini Amen. Ja Bogusław Maur Zakonu św. O. Benedykta profes, zaczynam pisać rejestr życia, acz nie obszernie, chwalebnego męczennika Pańskiego przedtem pustelnika, apostoła i cudotwórcy zakonu naszego, któregom znał i jednegom z nim rodu jest, niegodny pisarz życia, tak jego. jak i towarzyszów, jako jest poniżej wypisano krótko, wiernie. 

2. Ten to Benedykt Stosław nasz urodził się w drugim roku panowania najśw. papieża Stefana IX 1 w grodziszczu ojca swego Budzisławiu, niedaleko Gniezna a blisko puszczy, gdzie umęczono pięciu braci naszego zakonu. Był on Stosław wyproszony u Matki Niebieskiej przez niepłodnych rodziców, więc synem pierworodnym Zbyluta Jędrzeja, rycerza książęcia i Bogumiły Anny, należących obojga do rodu panów tej ziemi. Bóg go naznaczył imieniem prześw. Matki Zbawiciela Pana, z którym to znakiem na piersi narodził się. Tenże potem Benedyktem nazwany, na chrzcie w Budzisławiu otrzymał imię Stosław Jan, na znak, że imię Matki-Dziewicy po świecie wsławić miał, jako i imperium narodu tego, któremu panuje Bolesław Felix I.Co potem ziściło się w nim nauką zdobnym, gdy i poetą szczególnym tej ziemi był. 

3. Onże wiele hymnów na cześć Boga i Matki-Dziewicy przeczystej, Przeświętej Bogurodzicę opisał i melodiami sławił z innymi, lud i rycerzy jej ucząc w języku krajowym, jako i tego hymnu wojskowego: „Bogurodzica Dziewica, Bogiem wsławiona", której piękności i wzniosłości Otton III cesarz nadziwić się nie mógł a który, tęskniąc za krajem ojczystym, w Magdeburgu napisał był Stosław. Wielu językami Benedykt on mówił, a to z Ducha św. daru się stało i dar bilokacji miał od Boga i Pana naszego. Wiele też i cudów nadzwyczajnych czynił, gdy chorych uzdrawiał, ślepym wzrok, mowę niemym znakiem Krzyża św. przywracał. Gdy wody wielkie za księcia Mieczysława Deodigna I  kraj wielki zalały, Benedykt ze Świradem tak długo się za ludem głodnym modlili, aż wody opadły i ku podziwowi wszystkich i zboża i zwierzęta żadnej szkody nie odniosły, owszem, urodzaj był tem obfitszy. Przez cały ten czas pustelnicy oni nic do ust nie wzięli, jedno „Panie, zmiłuj się“ wołali do Boga i pomocy Maryi i św. Andrzeja, apostoła kraju naszego wzywali. I pomoc przyszła na głos sprawiedliwych bożych sług. Na powietrze bywał Stosław Benedykt czasu modlitwy wzniesiony i ogniem z piersi zionął, co i mnogie ludy oglądały ze strachem i podziwem i nawracali się do prawdziwej wiary; w tym i pogańscy kapłani. 

4. A był ten Stosław prawnukiem sławnego rycerza chrześcijańskiego Budzisława Andrzeja, który z Karolem Wielkim do papieża najśw. Leona 2 jechał. Był on na jegoż koronacji obecny, po której uroczystości od tegoż najwyższego pasterza Leona pozwolenie wziął Budzisław on i wraz kapłana Piotra, który przy kościele przezeń wystawionym na miejscu pogańskiej świątyni w Budzisławiu, a to zaraz w lecie po koronacji i ku uczczeniu wniebowziętej Bogarodzicy Dziewicy, osadzony został. Z czasem wielką i wspaniałą świątynię zbudował, przy której zakonników osadził i tak kult Światowida i Dziewanny wykorzenił, a zaszczepił i ugruntował pobożny i błogosławiony Budzisław cześć Bogarodzicy, której opiece i ród swój i kraj i ziemię zlecił. Tenże Budzisław Andrzej z całym domem swoim i rycerstwem swoim apostolskie — chociaż i od apostolskich czasów chrześcijanie tu w tej ziemi żyli, acz nieliczni — prowadził dzieło, długo bardzo i świątobliwie żyjąc, bo dopiero za panowania papieża Formozousa życia świętego dokonał i pogrzebiony pod kościołem swej fundacji. Był on z chrześćjan Andrzeja św. apostoła. Tego to Budzisława syn Lech Piotr i wnuk Zbylut Andrzej byli heroldami chrześcijaństwa, po św. Andrzeju apostole pewnie największymi i najdzielniejszymi w ziemi Polaków. Jako mniemam, nagrodził ich przeto Bóg tem to Stosławem, co się stał fundamentem pustelników w tymże kraju sławnym ze swym krewnym, najdziwniejszym pustelnikiem Swiradem Andrzejem, który już też umarł i jak za życia, tak i po śmierci cudami wielkimi słynie i sławnym jest w chrześcijaństwie mężem. A o nim niżej pisać będę. 

5. Oni to mnóstwo nawrócili Polan, Węgrów, Prusów i innych ludów i Słowian i nauką i cudami. Ów Świrad błogosławiony starszy był, bo się on w drugim roku papiestwa najśw. Jana XI narodził w Opatowcu, zamku, ale że Benedykt ten pierwiej życie pustelnicze zaczął, bo już w dwunastym roku życia swego na puszczy osiadł nad wodą wielką blisko grodziszcza swego ojca, tedy mu pierwszeństwo i to dla wielkich darów Bożych i niewidzianej pokory jego należy. 

6. Żywność mu postną, co tydzień na puszczę nosiła wspomniana Bogumiła Anna matka jego, niewiasta prawdziwie święta i rzadko widzianej cnoty, dobroci i miłosierdzia chrześcijańskiego, tudzież nabożeństwa do przeczystej Matki Zbawiciela Świata. Na puszczy tęsknoty wielkie miał i pokusy młodzieniaszek i płakał, ale, że pilnie słuchał kapłana Antoniego, męża wielkiej cnoty i świętego także, w wielką przeto urósł mądrość. 

7. Cnoty Stosława Benedykta, błogosławionego męczennika te były szczególne i wielkie, choć i innych nie mało z łaski Bożej dorobił się ów pustelnik. Czystości nieskalanej był. Miłość Pana Boga i bliźniego nie doopisania, jako świadczył ów Antoni i inni i sam Świrad, wielką miał. Wiarę Piotrowi równą a stateczną, roztropność tronu godną. Pokorę zaś taką miał, iż taił swe wielkie pochodzenie, naukę, zasługi, cnoty i stan i cuda. Aleć to wszystko Bóg odkrywał, nawet usty niemowląt, które pojawiającego się Benedykta sławiły, nawet w cudzych krajach, jak w Magdeburgu i Rzymie. 

8. Sami też czarci ryczeli ze złości na widok jego i w gruzy i drzazgi bożkowie pogańscy lub drzewa im poświęcone waliły się, gdy je krzyżem ten to nasz Benedykt żegnał. Był cudotwórcą i na rękach anielskich — jak i Świrad wielki — często z miejsca na miejsce przenoszony, gdy potrzeba tego słusznie wymagała, lub wojska nasze w opresji i z królem były. Anioła swego zawsze widział przy sobie, a to od czternastego roku życia swego, gdy tęsknił sobie pustelniczek on młody. Pokucie srogiej oddany, sroższego jeszcze Świrada Jędrzeja, który rycerski znak przy obrazie Matki Dziewicy przeczystej, przeświętej w Budzisławiu zawiesił i pustelnikiem w siermiędze ostał dla uniknięcia czci ludzkiej się tając, uczniem być chciał Benedykt i był i dosięgnął go w końcu, lubo to cudem żył on Świrad prze dziwny i święty. A nie dziwo to, gdy go wspierał widomie święty apostoł Chrystusowy, a brat Piotra, Andrzej, z którym często rozmowy miewał Świrad i polecenia odeń brał. Miał on też zawsze w komórce swej obraz tegoż świętego cudami nad Gopłem wsławiony wielce. 

9. W Magdeburgu, acz pierwej uczony Stosław uczył się jeszcze u biskupa z podziwieniem jego. 

10. W Rzymie trzykroć był. Mniskie odzienie z rąk opata Romualda wziął i profesję też złożył w jego ręce czcigodne, co potem i Świrad Bonifacy dostąpił, otrzymawszy imię Andrzeja, ukochane w kraju Polan. Wziął też za sprawą Romualda Benedykt ze Świradem misję od papieża Jana X III nawracania gromadnego Polan, Prusów i Węgrów i innych też ludów i plemion. 

11. Z Wojciechem potem w czas długi po raz trzeci do Prusaków już szedł i z Gaudentym i Wawrzyńcem i ubity był, ale żywy wrócił na ten raz. Z miejsca na miejsce przenosić się musiał, jak opat Romuald, bo tylu uczniów doń się garnęło. 

12. Towarzyszów też niektórych godnych miał. Oto ich imiona oboje: Skarbimierz Just w Giewartowie narodzony z ojca Kazimierza i matki Salomei w pierwszym roku najśw. papieża Agapita II, Barnaba Janisław z Konina, Urban Krzesimierz z Krakowa, Wacław Jan z Dobrosława, Grzymisław Feliks z Poznania, Bolesław Józef z Gniezna, Nieznamierz Bartłomiej z Kruszwicy, Zdzisław Andrzej z Budzisławia, Izaak Przemysław i Mateusz Jacław, obaj bracia rodzeni i męczennicy z Gniezna, byli i inni i ja niegodny do nich należałem z radością. Jednak tamci i Wawrzyniec Andrzej z Kalisza są błogosławieni od Boga i Stworzyciela ich. 

13. Tenże Stosław Benedykt i Bogu poświęcone dziewice reguły św. O. Benedykta blisko Budzisławia nad jeziorem osadził. Tam dwie siostry błogosławionych Izaaka i Mateusza święcie żyły: Jargoniewa Anna i Przezdrewa Wiktoria oraz .....k Cecylia i Kazimiera Elżbieta siostry Mieczysława Deodigna I księcia pierwej z Adelajdą od brata Chrystusowi służące, co od matki swej wzięły. 

14. Tegoż Mieczysława Benedykt wraz ze Świradem do przyjęcia chrześcijaństwa skłonił, ile że pełno już dookoła było wyznawców Boga prawdziwego, jedno książęta, rycerze i niewolnicy uparcie w błędach trwali i ze złości do Niemców, złych chrześćjan. Od tegoż Mieczysława Benedykt z Andrzejem i innymi do papieża Benedykta V posłem był. Świątynie ku czci Bogurodzicy Dziewicy żarliwie stawiał i onęż Bożą Matkę sławiły usty, pieśnią i mową i myślą samą 

15. Włodzisławę Adelajdę, którą jeszcze przed Mieczysławem księciem ochrzcił kapłan Antoni ową świątobliwą dziewicę i apostołkę w Gnieźnie i Węgrzech wedle życzenia brata jej i Jana XIII papieża skłonił do małżeństwa z Gejzą księciem Węgier na trzy lata przed śmiercią tegoż najwyższego pasterza świata. A urodziła się ta księżna Adelajda na dwa lata przed śmiercią Mariusa II 8 papieża i w chrześćjańskiej wierze chowaną była. Tęż urodziwą mądrą i świątobliwą dziewicę na panią Węgier przywiózł Benedykt ze Świradem i wielu innymi kapłanami i dworem niemałym i skarbami, aby naród księcia Gejzy Chrystusowi pozyskać Jakoż ochrzcił Benedykt Gejzę i zaślubił, a potem we dwa lata uprosił z Adelajdą u Boga pożądanego i wyczekiwanego syna, któregoż tenże Benedykt ochrzcił Szczepanem, a potem wielki męczennik Wojciech bierzmował. Nawróciwszy w państwie Gejzy i Adelajdy wielu panów i ludu i wojska i utwierdziwszy w wierze, ku żalowi niezmiernemu księżny Adelajdy i chrześćjan, pustelnicy nasi do ojczyzny powrócili, ucząc po drodze ludy. Przedtem atoli otworzyli więzienia węgierskie, gdzie mnogo ludzi za długi uwięzionych było, na co Gejza zezwolił wspaniały. 

16 Odprawiwszy poselstwo swoje w góry się udali rzeką Dunajcem i Popradem i tam życie pustelnicze prowadzili, nie zaniedbując pouczać pobliskich ludów. Życie ich pełne cudów było, bo Bóg chciał mocno w wierze ten naród słowiański —pewno nie bez przyczynienia się św. apostoła naszego Andrzeja — w wierze i świątobliwości umocnić. Dłużej mieszkali pustelnicy nasi wśród Ślęzan, Opatowcu, Budzisławiu i indziej, jako to wszystkim wiadomo, boć sławniejsi są oni od królów samych. 

17. Toteż cesarzowi Ottonowi III do Gniezna towarzyszyli. 

18. Poczem za panowania Jana XVII papieża osiedli na zawsze w opactwie św. Hipolita w górach i tamże już do śmierci trwali, jedno na święto Wniebowzięcia w ukochanym swoim grodziszczu Budzisławiu zjawiał się on wielki Benedykt Stosław czasem ze Świradem Andrzejem i kazania o Bogurodzicy przeczystej miał, bo do niej i do tego miejsca świętego miał afekt. Tamże, na górze Zobor nazwanej podlegali opatowi Filipowi, bo przedtem do innego opactwa należeli oni, ale i zreformowali klasztor ten wkrótce i inne, z czego wielkie prześladowanie od złych odnieśli. Tedy się oddzielili i w skalnem wyżłobieniu za pozwoleniem i błogosławieństwem tegoż opata osiedli. A gdy bardzo głodem zmożeni byli orzeł im posiłek przynosił. Z puszczy często tam zachodził Benedykt, bo młodszy był, gdy Świrad cierpiący był srodze, a w niczym sobie nie folgował, ku żałości towarzysza i opata. Benedykt ów za ucznia Świrada uchodził, chociaż z początku Świrad odeń nauki brał, gdy w zakonie od opata Romualda imię Andrzeja wziął. 

19. Tenże Świrad był synem Dysława Marka i Dobrosławy Agnieszki, świętej niewiasty i krewnej bł. Skarbimierza Justa. Miał ci on i siostrę Bogu poświęconą Cieczysławę Agatę, która z palmą męczeńską od pogan zabita za Benedykta VII papieża, do nieba w Koninie poszła. Ten to czcigodny Świrad rycerzem najgodniejszym był na dworze cesarza rzymskiego, a potem z księciem Mieszkiem okrutnego Gerona wojował dzielnie, nim zawiesił zbroję u ołtarza Bogurodzicy na rozkaz św. Apostoła Andrzeja. 

20. Zostawszy Świrad mnichem, apostołem stał się takim i pokutnikiem, że ledwo kto słyszał o podobnym w chrześcijaństwie. Z natchnienia to Bożego było a w intencji nawrócenia całego rodu Słowian i uwolnienia ich od Niemców srogich, których okrucieństwa sam doznał i oglądał. Toteż potem czasu wojen Bolesława króla z nieprzyjaciółmi, którzy chrześcijaństwu bardzo przeszkadzali, u boku jego jakby cherubini z mieczami ognistymi od Niemców i naszych widziani są, co do zwycięstwa naszym pomagało. Toż i teraz, po śmierci dwa razy już uczynili, ukazując się wojsku naszemu. 

21. Jak ciężkie i pokutnicze życie z miłości ku Boga prowadził Świrad Andrzej pokazuje się i z tego, iż nawet spoczywając trapił ciało swe wielce, żelaznym łańcuchem mocno opasan, oparty o kolczaste drzewo, tarzając się w cierniu, z czego że nie umarł dziw wielki i cud prawdziwy, gdy to długie lata trwało. Widać była ta ofiara za lud swój przyjemna Bogu najwyższemu i łaską Wszechmocnego go chroniła. 

22. Dziwne on z Benedyktem umiał łączyć pokutę tak srogą z apostolstwem i służbą panującemu panu swojemu, co i to bez łaski Najwyższego nie było. Toć nieraz z kryjówek puszczy wydobywali go panowie tej ziemi i biskupi, by przed nimi mówił, radził i pomagał. Prosili, by pokój jednał. Czynił też wielkie cuda. Zapieklonych w grzechach nawracał. 

23. Ręczną, ciężką pracę miłował dla pokuty, w czem mu nieraz anioł pomagał i z ran leczył jak Tobiasza i podpierał w starości, a nawet z miejsca na miejsce go przenosił, jako i do obrazu umiłowanego Maryi Dziewicy przeczystej, gdzie był zbroję swą zostawił i wszystkie godności i nadzieje ziemskie. Patrzył na to Benedykt Stosław, widziałem i ja niegodny nieraz, co Bóg z nim czynił. 

24. Szatan, ów zazdrośnik, nie mogąc Świrada skusić, straszył go okropnie w pustyni; to zjawiał się jako poseł od księcia, radząc, by zrzucił mniską kapicę a zbroję wziął i ratował od okrutnych Niemców naród swój, to opowiadał, że cały kraj ginie od nieprzyjaciół; gdy te sztuki szatańskie nie pomogły — bił go i ze skały zrzucił Andrzeja i byłby zabił, gdyby Anioł Boży nie otoczył ramieniem swym. Był to zjawiający się Michał św., którego obronie polecił państwo swoje Bolesław król. A wołał doń o pomoc i Bogarodzicy patronki kraju tego Świrad z głębi serca przerażony wieścią złą. Nie wiedział bowiem z początku, iż to szatan był. Dopiero, gdy wezwał na pomoc Bogarodzicy Dziewicy i św. Michała, ujrzał szkaradnego szatana. I Benedykt też podobne boje prowadził z tym potworem piekielnym. 

25. Gdy Bolesław król posiał owych dwuch pustelników, a z nimi innych, do kraju górskiego odzierżonego przez siebie, by tam misję sprawowali i wglądali w sprawy kraju tego i Moraw, oni to wiernie wypełniwszy, w pokucie swej i na modlitwie trwali, śląc posły do opata Romualda o nowych misjonarzy do pracy, bo sami sterani już byli i niemocni. Tam do nich zbiegali się rycerze i pospólstwo po naukę i uzdrowienie. 

26. I odnieśli zdrowie Godzisław i Częstobór rycerze znaczni, a już dogorywający, gdy nad nim ręce podniósł wielki on Świrad. Toż i Czcirad i Jaropełk książęta za sprawą u Boga Stosława czcigodnego. I sam chory opat Filip i inni. Miał też nad nim opat ów opiekę i chronił ich pokorę. 

27. Nawiedził ich na górze Zobor Gejza książę i Adelajda i Stefan królewicz i rycerstwo węgierskie jako swych chrzcicieli i ojców i dary złożyli, które oni zaraz przy Gejzie opatowi zwrócili nie tykając się złota. Wśród tej pokuty i pracy zawsze widziani byli wesołymi i cieszącymi drugich. Nawet dla łotrów byli łaskawi i miłosierni. 

28. Gdy jeszcze byli apostołowali na wyspie Rujanie, ubici obaj srodze, do więzienia wtrąceni, przez anioła, który ich na świecie skazanych uwolnił przy wielkim szumie wiatru do Bolesława odwiezieni są. Po wodach suchą nogą jak po ziemi szedł Świrad sędziwy, gdy mu do kościoła trzeba było.

29. Opisać życie tych pustelników całe trudno, bo wiele by ksiąg zawierać musiało. Anioł by to potrafił. Mnie nędznemu, gdym też już starości doszedł, a i nie wszystkie sprawy ich znam, bo skryte je mieć ci mężowie boscy chcieli, trudno. Aleć i tego dość na chwałę i wysławienie Boga, którego oglądać poszedł 16 lipca w asyście aniołów, św. Michała i Andrzeja apostoła tudzież samej patronki tego kraju i monarchini najwyższej Bogarodzicy, jako to Benedykt i opat Filip i inni widzieli byli. A stało się w pierwszym roku panowania Sergiusza IV papieża. A śmierć jego opłakiwał król Bolesław i kraj ogromny jego. 

30. Po nim żałosny Benedykt zamieszkał pustelnię Świradową i też same narzędzia, co Andrzeja, raniły i jego święte ciało. Żył już niecałe trzy lata i za tegoż najśw. ojca Sergiusza panowania, przed śmiercią onegoż umęczony za wiarę od pogan tegoż kraju jest. 

31. Chcieli oni w księgach, jakie pisał uczony Benedykt, znaleźć skarby opackie. Aleć ubogi był męczennik i tylko księgi i narzędzia pokutne znaleźli oni i na ciele jego mocno storturowanym, jak było i ciało Świrada. Męczennik — jako jest od łotrów owych wiadomo, gdyś ci zdjęci strachem w czas niejaki nawrócili się — modlił się słowami Szczepana św. i błogosławił zabijających go i do pokuty ich namawiał, by wiecznie nie zginęli. Stało się to przed świętem Wniebowzięcia na dwadzieścia i pięć dni. 

32. Wnetże po męczeństwie pięć gwiazd otoczyło i jasność i śpiewanie dziwne ptasząt. Zlecieli się i orłowie wielcy, czem okrutnie przerażeni mordercy utopili święte ciało męczennika Chrystusowego i apostoła tej i wielu innych ziem Bolesławowych i księcia Gejzy w rzece, Wag nazwanej. Aleć i tam orłowie a raczej aniołowie w ich postaci, strzegli męczennika, który jak orzeł sam bystry był i radą panującym służył. Po śmierci Benedykt Stosław okazywał się nad kościołem w Budzisławiu i Gnieźnie wśród pięciu płomieni z rękami wzniesionymi jak do błogosławienia a przed nim była korona królewska. Stąd zaraz o jego przejściu do nieba dowiedzieli się rodacy i król i rycerstwo. 

33. Rychło cuda wielkie sprawił Bóg na grobie obu pustelników. Trzem umarłym życie zwrócone jest na ich grobie, w tem jednego mnicha naszego, imieniem Zenona. 

34. Tyle na teraz o nich, którym to obu męczennikom, boć i Świrad prawdziwie nim był, polecam siebie, króla, zakon i najmiłościwszego papieża Benedykta VIII, który oby żył długo i sprzyjał Bolesławowi królowi. Amen.



tagi:

Gotoxy76
19 lutego 2025 07:57
24     660    2 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Gotoxy76 @Gotoxy76
19 lutego 2025 08:04

"Żywotu budzislawskie". Znów telefon wie lepiej ode mnie. Przepraszam. Błąd w tytule.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Gotoxy76
19 lutego 2025 08:32

Tu obrona tego dokumentu dokonana przez profesora UJ Józefa Widajewicza w 1953 roku. Całkowicie zapomniana obrona, bo niepasująca do reszty zagadnienia. W końcu Ziemomysł to miała być tylko i wyłącznie bajka.

Dzięki, bo tego akurat nie znałem.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Gotoxy76
19 lutego 2025 08:42

Najbardxiej podobają mnie się te niemieckie lub czeskie "wstawki" typu "poganin, ale życzliwy chrześcijaństwu", aby ukryć ten dysons, wręcz niedorzeczność, że oto bogobojna chrześcijanka wychodzi za mąż za poganina, ma z nim dziecko, a to dziecko wychowywane jest w bogobojnej atmosferze. To się kupy nie trzyma również z tego względu, że ów Ziemomysł to miał być wg tejże niemiecko-czeskiej propagandy władca jakiegoś Poznsnia i okolic (już nawet bez Kujaw chyba). Czyli ktoś, kto jest poniżej przeciętnego saskiego latyfundysty.

Kolejne "fajny" fragment, to ten o małżeństwie z Gejzą. Obraz jest taki, że dopiero za Gejzy Piastowie zawarli ściślejszy związek z Wegrami. Tym czasem wiemy z kroniki węgierskiej, że Węgrów nad Panonię sprowadzili Piastowie w celu pomocy w likwidacji Państwa Wielkomoeawskiego, a wiec na co najmniej 80 lat przed opisanymi wypadkami mieliśmy ścisłą sztamę z Węgrami. I tak się zastanawism, czy Węgrzy naprawdę byli wtedy pogansmi, bo król Stefan wsławił się w zasadzie tylko tym, że zmienił pismo, a Pioter już pisał, że zmiana pisma oznaczała cenzurę ksiąg i całego dotychczasowego archiwum. I w zasadzie nic więcej.

Mieczysław I Deodignus to Mieszko I. Taki przydomek to się dostawało za niezwykłą pobożność lub choćby dla wielkiego uhonorowania przez papieża. 

No i ta legrnda o pochodzenou Stoisława Benedykta. Jeśli to prawda, to o żadnym pogsństwie w naszym kraju moey być nie może, bo Karol Wielki i pogański jakiś rycerz w jego szeregach, to rzecz niezwykła. Chyba, że Stoisław był Frankiem z pochodzenia.

Pojawia się naxwa "ślęzan". Tu już dydkutowaliśmy, że te wszystkie nazwy "plemion" słowiańskich to wynalazek XIX wiecznej polskojęzycznej niemiecko-habsburskiej szkoły historycznej. Tłumaczenie chyba tej kroniki jest z tego XIX wieku.

Generalnie jest to hagiografia śś. Benedykta i Świerada i te "fakty" historyczne są, delikatnie mowiąc, mocno kompatybilne z niemiecką polityką historyczną.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 19 lutego 2025 08:32
19 lutego 2025 08:44

Bo to tekst "teologiczny"...:). Wg mnie on byl poprawiany w późniejszych wiekach - o ile to oryginał.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Gotoxy76
19 lutego 2025 08:47

Ciekawy jest ustep, iz potomek świętego był rycerzem Karola Wielkiego. To dowodzi o ścisłych wojskowych, a więc politycxnych związkach Karolingów z Piastami 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 19 lutego 2025 08:44
19 lutego 2025 09:02

Był przepisywany później, ale wszystkiego nie da się poprawić.

Ważniejsze jest coś innego. Zamilczenie przez Akademię i pominięcie całkowice zdania lwowskiego profesora Widajewicza, a skupianie się na dociekaniach niemców Brücknera i Kaindla oraz francuza Davida, negujących wogóle cały dokument.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 19 lutego 2025 09:02
19 lutego 2025 09:36

Ooo. Niemcy go negują? Dlaczego? Co im w nim nie pasuje?

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @Pioter 19 lutego 2025 08:32
19 lutego 2025 09:41

Właśnie tam go znalazłem. 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 19 lutego 2025 09:36
19 lutego 2025 09:44

Tyle napisał profesor Widajewicz:

Ani A. Bruckner, ani P. David źródła tego nie znali; m ógł tedy Bruckner uważać Kronikę węgiersko-polską za źródło mętne, jak znów David — mimo że znał adnotację w niektórych zabytkach śląskich: „Ista accepta sunt de cronicis Polonorum" — nie przywiązywał do niej większego znaczenia i bez skrupułów mógł o Adelajdzie wydać swój sąd sceptyczny. W chwili obecnej stoimy na gruncie odmiennym.
Wskutek zaginięcia tekstu łacińskiego tłumaczenie polskie stanowi dla nas jedyny punkt oparcia. We wstępie L. Pierzchały była mowa, ile razy zabytek — od powstania w XI w., po ostateczną redakcję w początkach XVII w. — był przepisywany. Odbiło się to na traktowaniu przedmiotu. Nie może ulegać kwestii, że tekst ciągle narastał, przybywały nowe imiona chrześcijańskie, każdy z kopistów starał się coś od
siebie dodać. To należy mieć na względzie. W yczuwałem od dawna, że niektóre szczegóły biografii noszą na sobie znamię starożytnego jądra, chodzi o to, żeby je wydostać z całości.

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @OjciecDyrektor 19 lutego 2025 09:36
19 lutego 2025 09:47

Ciekawe też jest ,na co zwraca uwagę Pan profesor, datowanie. Od papieży a nie cesarzy a także powtarzające się w innym źródle imię Świetosławy. Matki Kanuta Wielkiego a także jego siostry. 

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @Gotoxy76
19 lutego 2025 09:56

No i ta ilość świętych. 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Pioter 19 lutego 2025 09:02
19 lutego 2025 10:08

Ale, ale, panie Pioterze! Ci Niemcy umarli przed publikacją onych Żywotów budzisławskich, jak więc mogli je negować, skoro nic o nich nie wiedzieli? Co zresztą wprost pisze prof. Wodajewicz w odniesieniu do jedengo z nich: "Ani A. Brückner, ani P. David źródła tego nie znali...", s. 59 w zalinkowanej przez Pana rozprawce. Kaindl natomiast umarł w 1930 roku, czyli przed publikacją nawet nie samych dokumentów, tylko opartej na nich broszurki Pierzchały - pierwszej w ogóle jako tako upublicznionej wzmianki o odkryciu.

Pewną wstrzemięźliwość wobec dokumentu tłumaczą okolicznosci opisane w Wikipedii, a jakby komu było mało szczegółów, to może doczytać w uwagach Karola Górskiego.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 19 lutego 2025 09:44
19 lutego 2025 10:13

Ok. Dzieki. Czyli tekst "narastał", co widać i czuć, ale faktycznie - są tam ciekawe "twarde jądra"....myślę tersz, że od tych wstawek pogańskich jie uwolnimy się nigdy, bo to takie tło, na którym ma jeszcze bardziej lśnić chwała świętych. I to jest dramat, że sama polska hagiografia przyczynia się do betonowania tego fałszu o naszym pogaństwie

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @jan-niezbendny 19 lutego 2025 10:08
19 lutego 2025 10:39

Co też Pan powie? W końcu to dokument z XVII wieku, więc nic im nie broniło zapoznać się z nim w kancelarii parafii w Budzisławiu. To, że o nim nie mówili, znaczy moim zdaniem, że go zamilczeli, a jeśli profesor Wodajewicz twierdzi, że go nie znali, to po prostu nie chce całkowicie dołować kolegów po fachu.

Żąda Pan od tutejszych dyskutantów wiedzy w zakresie znacznie przekraczającym wiedzę profesorów uniwersyteckich. Więc albo przyjmie Pan do wiadomości, że całość opracowań powinna być znana zacnemu gronu profesorskiemu, niezależnie czy opracowana została przez Herodota, Tacyta czy nieznanego z imienia mnicha piszącego żywot błogosławionej księżny Adelajdy; albo będzie Pan dalej bronił dawno zdewaluowanej wiedzy Akademii, opierającej się wybiórczo wyłącznie na opracowaniach XIX/XX w przy całkowitym ignorowaniu dokumentów niepasujących go z góry założonych tez. To działa w obie strony.

Albo więc pozwoli nam Pan omawiać dokumenty, które Akademia deprawuje z jakiegoś powodu, albo ja również będę wyciągać panu wszystkie potknięcia (jak np to, że rozprawka profesora Wodajewicza nie ma 59 stron, a tylko 7 i podana numeracja stron nie odnosi się nijak do tej rozprawki) i zacznę dzielić włos na czworo.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Pioter 19 lutego 2025 10:39
19 lutego 2025 10:49

Aha. Ta formułka chyba brzmiała jakoś tak

Panowie Brückner, David i Kaindl, pisząc o księżnej Adelajdzie, siostrze Mieszka I, nie dochowali należytej staranności pomijając kwerendę archiwalną w parafii w Budzisławiu. 

Naprawdę dziwię się, jak z takim podejściem do pracy ludzie Ci mogli otrzymać tytuły profesorskie. A temu, że Pan ich próbuje bronić dziwię się jeszcze bardziej.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 19 lutego 2025 10:49
19 lutego 2025 12:09

Bo p. Jan Niezbedny bazuje wyłacznie na bazach danych w internecie, czyli jest ofiarą digitalizacji...;). Ja to już raz nazwałem sztuczną inteligencją i apelowalem o porzuceniu algorytmów na rzecz "swobodnej pracy neuronów", ale mnie p. Jan Niezbedny ignoruje...ze szkoda dla siebie samego.

Podejrzewac Niemców, ze nie znają polskich archiwów, to jak podejrzewac Chopina, że nie zna nut...:)

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Pioter 19 lutego 2025 10:39
19 lutego 2025 13:04

Panie Pioterze, najpierw Pan mówi, że zanegowali, teraz, że przemilczeli. To jest zasadnicza różnica.

Dokument ponoć (zaraz wytłumaczę, czemu "ponoć") odkrył organista w parafialnym kościele w 1895 roku. Skąd Brueckner miał wcześniej wiedzieć o istnieniu tych papierów? Ba! Nie mógł o nich wiedzieć i później, bo odkrycie przez następnych czterdzieści lat było tajemnicą jednej osoby. Pan Bóg jeden wie, ile jeszcze nieodkrytych dokumentów może znajdować się w tysiącach kancelarii parafialnych, diecezjalnych i innych. Miał Brueckner na ślepo objeżdżać wszystkie i wertowac całą ich zawartość w poszukiwaniu nie wiadomo czego? Życia by nie starczyło i to nie jednego uczonego, który poza tym miał troche innej, bardziej sensownej roboty.

Wrócimy jednak do budzisławskiego odkrycia.

W 1934 roku emerytowany nauczyciel JL. Pierzchała jako pierwszy podaje wiadomość o "zywotach budzisławskich" w wydanej własnym nakładem broszurce "Wszerad-Andrzej i Stojsław-Benedykt, najstarsi święci polscy". Wiadomość tę powziął od historyka-amatora J. St. Pietrzaka, który dostarczył Pierzchale tłumaczenie dokumentów oraz pokazał (ale nie przekazał) odpis oryginału. Zresztą wg Pietrzaka Pierzchała łaciny i tak nie znał. Jak to mówią, co łysemu po grzebieniu? ;)

Według relacji Pietrzaka, dokumenty odkrył organista w ksiegach metrykalnych (widać mu sie nudziło, skoro je przeglądał) i zainteresował nimi proboszcza, który przetlumaczył je na łacinę, biorąc sobie do pomocy właśnie Pietrzaka, wówczas gimnazjalistę. Niestety, ani odkrywca, ani proboszcz niegdy nie mieli okazji powterdzic swojego udziału, ponieważ jeden zmarl w 1900 roku, a drugi w 1905. Polegamy więc wyłącznie na słowie współtłumacza, że tak właśnie było. Niestety, oryginał przepadł w zawierusze Wielkiej Wojny. Pietrzak sporządził wprawdzie odpis, ale ten tekst łaciński drukiem się nie ukazał. No, troche jest w tym winy Pietrzaka, skoro nie wypuścil go z rąk. Zresztą i tu polegamy tylko na jego słowie, poniewż ów odpis - co za pech - też pochłonęła wojna światowa. Druga.

Wszyscy wypowiadający się w sprawie uczeni, w tym prof. Wodajewicz, mogli polegać wyłącznie na tym, co opowiadał Pietrzak, oraz na dostarczonym przezeń polskim tłumaczeniu. Właściwie tłumaczeniach, bo Karol Górski z pewnym zdziwieniem odnotowuje istotne różnice pomiędzy tekstem opublikowanym przez Wodajewicza, a tym, co sam otrzymał od Pietrzaka. Tu są momenty wręcz zabawne. "Nie kwestionuję prawości J. St. Pietrzaka, ale stosunek jego do tekstu przekładu cechuje taka dezynwoltura, na jaką zdobyc się moze ktos nie należący do zawodowego cechu historyków. Na tekście, który mi dał, przekreślił ołowkiem drugie imię Mieszka Deodignus i poprawił je na Adeodatus. Kiedy zwróciłem mu uwagę, że to jego pismo i dlaczego to uczynił, oświadczył lekko zakłopotany, że Adeodatus jest «lepsze»". 

Takie są fakty, a cała reszta to przypuszczenia oparte wyłącznie na wierze w dobrą wiare i dobrą pamięć jednego człowieka. W tę pamięć każe zreszta wątpić parę rzeczy, które Górski - skądinąd ostrożnie nie wykluczający niczego - zdradza mimochodem.

Nie twierdzę, że Żywoty budzisławskie to falsyfikat, ale dowody ich prawdziwości nie sa mocniejsze od dowodów na to, że Joseph Smith nie wymyślił sobie Księgi Mormona, tylko naprawdę przetłumaczył ją z "reformowanego egipskiego" na angielski ze złotych płyt, które potem ukrył tak skutecznie, ze nikt ich juz nie znalazł. Co więcej, płyty widziało ośmiu świadków, a więc więcej niż nasze Żywoty. OK, łatwiej mi mimo wszystko uwierzyć w opowieść Pietrzaka, ale to chyba tylko dlatego, że nie jestem mormonem.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @jan-niezbendny 19 lutego 2025 13:04
19 lutego 2025 13:08

PS. Górski pisze jeszcze, że Pietrzak w 1951 r. znalazł fragment tekstu łacińskiego, ale... nie zgodził się go pokazać.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @jan-niezbendny 19 lutego 2025 13:04
19 lutego 2025 13:36

Wie Pan co?

Miałem w rękach dokumenty, które dziś już nie istnieją. Opracowywałem je i wydawałem. A i tak nikt nie może porównać tego co napisałem z tekstem źródłowym, bo oryginał z danego archiwum zaginął (komuś się spodobał po prostu). Można więc z wielką łatwością wykazywać, że to co napisałem w takim protokolarzu miejskim (bo to akurat to było) wyssałem z brudnego palca.

Wydawałem również całkowicie fikcyjne dokumenty, które powstawały w oparciu o rzeczywiste zdarzenia i prawdziwe dane, jak np podręcznik gildii przemytników na granicy Prusy-Rosja. Myśli więc Pan, że ten podręcznik nie jest dobrym źródłem historycznym? Pomimo tego, że jest dziełem fikcji literackiej?

Nie jestem jednak, jak to określił p Karol Górski członkiem zawodowego cechu historyków. Dlatego nie obowiązują mnie żadne ograniczenia tej gildii. Obowiązuje mnie za to logika faktów.

Nie odważyłbym się natomiast pokazywać publicznie dokumentu, jednocześnie opisując go całkowicie wbrew temu co widać gołym okiem, jak Pan to uczynił w przypadku Rocznika Świętokrzyskiego.

To notka kolegi Gotoxy76 i nie chcę jej niepotrzebnie trolować, więc na kolejne Pańskie zaczepki się już nie odezwę.

zaloguj się by móc komentować

Gotoxy76 @jan-niezbendny 19 lutego 2025 13:04
19 lutego 2025 14:19

Pan znów opisuje to co wiemy. Przecież historia dokumentu jest dostępna i można przeczytać skąd się wziął i czytaliśmy skąd się wziął. Może Pan znajdzie coś o dokumencie lub o jego treści czego nie wiemy? Coś nieoczywistego? Bo przytaczanie tego co czytaliśmy, do niczego nie prowadzi. 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Gotoxy76 19 lutego 2025 14:19
19 lutego 2025 14:34

Wiemy i ignorujemy oczywiste wnioski? Dla mnie to dziwne i tylko na to chciałem zwrócić uwagę. Jeszcze dziwniejsze wydały mi sie niektóre zdania z ostatniego komentarza pana Piotera, ale już nie będę tego rozkminiał. Wszystkiego dobrego życzę.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 19 lutego 2025 14:34
20 lutego 2025 14:07

"Oczywistym wnioskiem" jest, że Goci i Wandalowie to byli arianie...a patrz Pan - my tu na SN wykazaliśmy, że te "oczywiste wnioski" opierają się na sfałszowanych źródłach. A nawet to, co nie zostało sfałszowane do końca w kilku miejscach pokazało wręcz coś odwrotnego od "oczywistych wniosków". I wiemy to tylko dlatego, że nie poprzestajemy na tym, co certyfikowani historycy nam podają za prawdę. Pan nadal np. nie potrafi wytłumaczyć sensownie dlaczego Rocznik Świętokrzyski zaczyna się od daty 948, czy jak uważa ta pani historyk, od daty 415. Bo dla Pana takie "oczywiste wnioski" pani historyczki wystarczą.

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @OjciecDyrektor 20 lutego 2025 14:07
20 lutego 2025 14:40

Ojcze drogi, dajmy już sobie spokój z tymi bezsensownymi polemikami.

Ale na pytanie chętnie odpowiem, dowodząc, że argument o "przesuwce" dat nie został wymyślony ad hoc, zeby "jakoś" wytłumaczyć to, co widzimy w Roczniku i nigdzie indziej. Czyli datowanie inwencji relikwii św. Szczepana Pierwszego Męczennika na wiek X, chociaz wiemy, że nastąpiło to w roku 415.

Tylko najpierw umówmy się, co będzie uznane bez wykrętów za taki dowód. Czy wystarczy, że pokażę inny średniowieczny dokument, nie mający nic wspólnego z Polską, w którym to samo wydarzenie figuruje pod tą samą datą co w Roczniku? Dodatkowo wskażę tam jeszcze jedno znane, historyczne wydarzenie, którego datacja nie ma najmniejszego sensu, jeśli nie zastosuje się owego "offsetu" -532 lata (z zastrzeżeniem, ze kronikarz i tak machnął się o parę lat - parę, ale nie pięćset!).

Zgoda, czy nieodwołalnie zamykamy temat w tym miejscu?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @jan-niezbendny 20 lutego 2025 14:40
20 lutego 2025 23:06

W tym wątku tak, ale w zaciszu domowym proszę się zastanowić, doaczegi tylko ta pierwsza data ma przesuwkę (choć nie jest żadnym świętem kościelnym), a inne już lecą normalnie. 

Polecam obrać metode logiki faktów...:)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować